środa, 25 stycznia 2012

Kupiłam

dzisiaj nowy numer Polityki i znalazłam tam krótką recenzję książki Sandora Marai, W podróży.. Hmm. Koincydencja. Wyglądana na to, że to moja nowa lektura. Już ją sobie zamówiłam. Zabiorą ją w swoją podróż do Afryki. Znam autora i wiem, że jego słowa można czytać wielokrotnie i za każdym razem znajduje się coś nowego.
Ale na razie jeszcze nie wyruszyłam, przynajmniej fizycznie. Robię porządki w głowie, przewartościowuję stare schematy, sięgam do źródła poczucia zadowolenia z życia, które gdzieś mi się ostatnio zapodziało. Zadaję sobie pytania, po co robię to, co robię? By odpowiedzieć sobie, że zawsze tego chciałam, ale się ostatnio pogubiłam. Ale z jakiegoś powodu jestem tu i teraz. Odnajduję  swoje wewnętrzne światło.

                                Giza, Egipt

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Początek...

Postanowiłam zacząć pisać swój osobisty blog. Ciekawe gdzie mnie to zaprowadzi.
Nazwałam się Sulewią. Jestem w podróży, bo czymże jest życie jak nie podróżą...
Codziennie poznaję nowe światy, zewnętrzne i wewnętrzne.
Tymczasem wyruszam w podróż realną, za trzy tygodnie lecę do Afryki. Zaszczepiłam się dzisiaj na wiele chorób, które czyhają  gdzieś na pustyni, może pod akacją senegalską, albo w wodzie Nilu. Dokonałam niezbędnych zakupów w postaci moskitiery, lampki na głowę i repelentów przeciwko komarom.
Moja mała dziewczynka mieszkająca we mnie także przygotowuje się na podróż. Mocno mnie obejmuje i zaprasza na przejażdżkę łodzią... Kiedyś nie byłam jeszcze gotowa, ale może teraz wypłynę z nią bez uczucia strachu.

                                          San Francisco, widok na Ocean Spokojny